Szukaj na tym blogu

piątek, 10 stycznia 2014

nowe tasaki w naszej Kuchni

Witam
No tak coś mię tknęło ostatnimi czasy i kupiłem chińskie tasaki kuchenne. Przypuszczalnie z tego powodu, że ostatnimi czasy zimowymi wieczorami oglądam z żoną programy o gotowaniu. I wszędzie spostrzegam, że kucharze mają rozmaite noże zależnie od zastosowania. Myślę to jest kwestia specjalności, do szatkowania warzyw i do obierania dwa różne, do filetowania mięsa inny, do krojenia też inny i tak dalej.  To samo jest z garnkami, ale do tego jeszcze nie doszedłem. Na razie noże. Na pierwszy ogień poszły tasaki do szatkowania. Na początku nie miałem zrozumienia jak to jest, bądź co bądź tematyką nożową się cokolwiek interesowałem, ale wiadomo nawyki rodzinne opornie jest przełamać. Tu się narodziłeś i tu musisz umrzeć, albo takim nożem mama kroiła ty też takim samym musisz.
Jednakowoż nie do końca, Net otwiera oczy, raz na dobre rzeczy raz na gorsze. Kwestia wyboru.
Powracam do wątku, tasak, i od razu spostrzegam niskiego chińczyka jak zwinnie obiera i szatkuje warzywa na woka, poszedłem do sklepu w mojej miejscowości, ale tu nie mieli nic, nawet za przysłowiowe 4 złote. Pozostaje Internet, sekundę googlowania i znalazłem atrakcyjną linię tanich, ale z ponoć dobrej stali, to jeszcze dane na forum knivesów i wszystko jasne. Tam wszelki nóż jest chyba opisany. Recenzje były takie, że na start za 50 – 60 złociszy to starczy. Zamówiłem dwa, pierwszy to taki normalny tasak, z lekko zaokrąglonym czubkiem na końcu, a drugi to typowy taki jakby szefa kuchni, w opisie było, że do suszi, paczka nadeszła szybko.
Po otwarciu pierwsza rzecz to zaolejowałem rączki, bo były z takiego nadzwyczaj chłonnego drewna, nie wiem być może bambusa. Noże miały ostrza, sory mają nader cienkie wydawało mi się, że za wąskie.  Szlif wklęsły na wielkości 12 mm, zaostrzone dobrze. Na pierwszy rzut poszedł tasak. Miałem akurat do pokrojenia ananasa, to go umyłem i ścinam górne zielone pióropusze, takie jak miał król Julian, He. I tu niespodzianka, tasak wlazł jak w masło, poprzednio przycinałem fiskarsem, nożem szefa kuchni, jest on co najmniej o 50 procent szerszy od chińskiego tasaka. Może, z tej przyczyny ciął ciężej. Ja wiem, że jeszcze wchodzi kwestia ostrzenia, ale sory ja tak ostrze noże - wystarczy osełka ceramiczna 2 granulacje 240 i 600, to muszę w domu ogłaszać, które są dopiero co naostrzone. Jak przed świętami naostrzyłem i zapomniałem ogłosić, to żona z najstarszym synem miała po godzinie pocięte paluchy. Powracam do tematu, tasaczek wydajnie poradził sobie z skórą ananasa i podobnie szybko pojechał go na plasterki. Jak dla mnie rewelacja. Tym drugim nie miałem okazji pracować, ale żona robiła sałatkę i poprosiłem o opinię. Powiedziała, że sieka się super, jedynie rączka jest tak jak by z surowego drzewa. Będę musiał przejechać papierem i woskiem, ale to później.
Generalnie recenzja na 5 z plusem. Zrobię tylko małą korektę, albowiem noże mają hiden tang i nie jest zabezpieczony żadnym pinem, to umieszczę z dwa mosiężne, i zrobię na końcu otwór do powieszenia, bo u mnie noże wiszą na ścianie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz