Wiem, że zimno, chociaż na koniec grudnia to pogoda niespotykanie ciepła. I przypomniałem sobie co napisałem latem:
Dzisiaj mi przypadła niesłychana fucha, inaczej koszenie trawnika. Choć mam nieco inną opinie w kwestii ścinania trawy. Nie jest to do końca dobra rzecz, jeśli chodzi o mikro środowisko naszych małych zielonych wysepek, a mianowicie nie dopuszcza do zakwitnięcia roślin. Cierpią na tym owady, pszczoły, bąki i inne. Dalej powodujemy, że nasze trawniki przemieniają się w monogamiczne hodowle bez rozmaitości. Ginie przez to dużo roślin, ziół. Coraz to mniej jest prostych przydomowych ogródków z ich pierwotną rozmaitością . Dobra, ale nie o tym miało być, miałem nabazgrać o koszeniu trawy a naprawdę o wymianie kółek do kosiarki. Ale po kolei.
Paliwo było, olej też, w takim razie odpaliłem kosiarkę i po paru minutach pchania zrezygnowałem. Coś opornie szło, powodem były koła kosiarki, a ściśle mówiąc to, co po nich pozostało. Zdecydowałem je zastąpić nowymi, i tu poczyniłem rozeznanie, oryginalne nie wchodziły w grę, bo kosiarka nabyta gdzieś tam, więc wybrałem punkt sprzedaży z kółkami. Mieli dobre polskie koła do kosiarek z łożyskami albo bez. W sumie taka sama konstrukcja tyle, że te bez łożysk były ślizgowe. Wybrałem dwa większe koła na tył z łożyskami i dwa mniejsze bez łożysk na przód kosiarki. I nabyłem jeszcze trzpienie do mocowania, bo stare były potwornie skorodowane. Nasmarowałem przednie koła na tulejach smarem litowym ( bo taki akurat miałem w garażu). I dalejże na trawnik. Szło bajecznie, te nowe koła w kosiarce są trochę szersze i lepiej się prowadzi, jestem usatysfakcjonowany tylko zapomniałem sprawdzić czy są ostre noże, toteż trawa była nieco porąbana. Objawia się to tym, że po kilku dniach robi się kapkę żółtawa na wierzchu.
Po koszeniu wyczyściłem kosiarkę, naostrzyłem noże na ściernicy, bo parę razy przejechałem na kretowinę i skończone. A i ostrzyć powinno się ostrożnie na szlifierce stołowej, bo można przyjarać noże, chyba, że mamy szlifierkę na wodę wolnoobrotową. Jeżeli nie to powinno się, co pewien czas schładzać nóż w wodzie. I można odprężyć się, w sumie uwielbiam woń nowo skoszonej trawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz